Masowa manipulacja doprowadziła do sytuacji, w której to, co
jest szkodliwe społeczeństwo uznało za dobre. Początek kłamliwej reklamy możemy
odnotować już w czasach rajskich, kiedy to Ewa po wysłuchaniu reklamowego
tekstu na temat wartości pewnego owocu zmarnowała swoja i naszą przyszłość.
Dziś reklamy pełne są kłamstw, ale do najgorszych zaliczyć
należy te, w których coś bardzo złego jest oferowane, jako wspaniałość. Trudno w
to uwierzyć, ale był czas, gdy radioaktywny rad oferowano, jako lek na
wszystko. Ten przykład możemy zaliczyć do skrajnych gdyż skutki
napromieniowania działają bardzo szybko, ale są też znane przykłady
łagodniejsze jak np. fluor.
Prawie każda tubka pasty do mycia zębów „chwali się”, że
zawiera fluor a ludzie, którym wydaje się, że są inteligentni i odpowiedzialni szukają
past z fluorem gdyż innych nie kupują. Tymczasem fluor jest silną trucizną.
Zachłanny przemysł nie wiedząc jak pozbyć się fluoru powstającego, jako produkt
uboczny, przy produkcji aluminium wymyślił rewelacyjny wpływ na uzębienie. Z
tego powodu nie tylko dodawano fluor do past, ale także dodawano go do
zbiorników z wodą pitną.
Również dziś kupując wodę mineralną możesz zauważyć na etykietce,
że zawiera związki fluorkowe. Dla producenta jest to bardzo wygodny dodatek
gdyż fluor, jako trucizna zabija wszystko, co żyje a więc również bakterie. Od
dawna jednak kupuję trzy razy droższą wodę (od najtańszej) tylko, dlatego że
jako chyba jedyna w Polsce nie zawiera fluorków w swoim składzie a przynajmniej
nic o tym nie piszą. Zakładam, że etykiety nie kłamią, ale całkowicie pewnym
tego być nie mogę, dlatego zaciekawił mnie artykuł na temat kontroli wód
mineralnych także pod względem poprawności informacji na etykietach.
Okazało się, że moja woda zawiera fluorki, ale w ilości
najniższej ze wszystkich 15 badanych wód. Zawiera 10 razy mniej tego związku
niż wynoszą dopuszczalne normy dla dzieci i aż 70 razy niej niż dopuszczają
normy dla dorosłego człowieka.
Powodem, dla którego pisze ten artykuł jest fakt, że media
chyba przez nieuwagę przyznały, że fluor jest szkodliwy. Na stronie gazeta.pl
możemy przeczytać: „W badanych wodach oceniona została m.in. prawidłowość i
sposób oznakowania etykiety, jakość sensoryczna (zapach, smak, wygląd i
konsystencja), czystość wody - czyli zawartość promieniotwórczego radu, uranu
oraz takich toksycznych i niepożądanych substancji jak azotany, azotyny, amon,
żelazo, bar i fluorki.”
Dla osób, które ślepo wierzą w reklamę i w ogóle w to, co
słyszą w mediach może by to informacja powodująca przebudzenie. Chciałbym by
tak się stało by ludzie zaczęli świadomie wybierać to, co jest dla nich dobre i
by nie ufali reklamą. Skoro możesz kupić wodę bez fluoru (prawie) to, po co
masz ryzykować?
Z pastami do zębów jest dużo trudniej niż z wodą do picia. Ta
gałąź przemysłu niemal zwariowała na punkcie tej trutki i nie lada sztuką jest
znaleźć pastę do mycia zębów bez fluoru. To, co jednak większość kupujących odbiera,
jako reklamę ja uważam za zabezpieczenie przed procesami sądowymi. Prawdziwym
majstersztykiem jest doprowadzenie do sytuacji, gdy ostrzeżenie przed produktem
„zawiera fluor” jest jednocześnie hasłem reklamowym zachęcającym do kupowania.
Z polskich past absolutnie najlepsza (ocena subiektywna)
jest pasta do zębów bez fluoru firmy Ziaja. Zamiast fluoru jest tam naturalny odkażacz
do ust - szałwia. Pasta ta czyści i odkaża a przy tym ma smak miętowy, czyli
najpopularniejszy wśród past. Firma ta produkuje także żele bez fluoru dla
dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz